piątek, 14 marca 2014

Bo łatwo coś stracić, a trudniej docenić.


ROZDZIAŁ I


Nad późnym ranem ocknęłam się z męczącym bólem skroni. Przeszukałam większą część półek z lekarstwami, gdzie wygrzebałam ostatnią pozostawioną tabletkę. Do połowy szklanki nalałam wody gazowanej, poprzez którą łyknęłam dany środek. Zamyślona, zdecydowałam się wziąć głęboką oraz relaksującą kąpiel. Po rześkim orzeźwieniu zabrałam się za zrobienie pysznego śniadania. Znalazłam dane produkty i zaczęłam przygotowywać sałatkę makaronową z zielonym ogórkiem. Nałożyłam danie do dwóch salaterek i zbudzając brata donośnym krzykiem, nakryłam do stołu.

- Myślałam nad tą propozycją... - zaczęłam rozmowę, przeżuwając kęs.
- Zrobisz to, co uważasz za słuszne. Mnie się wydaje, że jest to szansa na pewne wybicie się w stronę siatkówki. Od małego brzdąca o tym marzyłaś. Zawsze kłapałaś dziobem o tym, jaki ten sport jest wspaniały! Czasem miałem ochotę zakleić taśmą twoje usta, ale się powstrzymywałem, bo wiedziałem, że dostanę porządną reprymendę od ojca.
- A Ty jak zwykle musisz być szczery do bólu... - zmierzyłam go wzrokiem.
- Wolę mówić wszystko prosto z mostu, zamiast paplać za plecami.
- Porozważam to, gdy wybiorę się na małą przechadzkę. Może gdy spotkam się z Marcelem, to on poda jakąś konkretną radę, dotyczącą mojej przyszłości.
- Ciekawe, czy znajdzie czas. Najwięcej poświęca go swojej połówce. - odpowiedział.

Dawnego przyjaciela z dzieciństwa nie widziałam przeszło rok. Nasz kontakt się urwał, gdy wyjechałam do Wrocławia, aby rozpocząć samodzielne a zarazem nowe życie. Przez pierwsze miesiące nasz kontakt był w dobrych warunkach. Codziennie, rozmawiałam z nim przez sześć godzin, a potem byłam zła na samą siebie, ponieważ brakowało już pieniędzy na moim koncie. Gdy miałam mniej nauki, całą noc czatowałam z Marcelem przez różne portale społecznościowe. Potem nagle coś prysło, podobnie jak bańka. Chciałam naprawić, to co się zmarnowało przez moją przeprowadzkę, ale bałam się tego, że jakaś kobieta zdołała już zająć moje stałe i zagrzane miejsce u jego boku. Wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość, że jestem w Zakopanem i że mogę poświęcić czas na to, aby się umówić i odnowić starą znajomość. Czekając na odpowiedź, pozmywałam naczynia i zaczęłam sprzątać dom. Wypielęgnowałam także ogród, w którym kochałam spędzać czas, ucząc się lub czytając ciekawe książki. Odnalazłam też stary strych, na którym leżały zbędne pamiątki. Poukładałam wszystko na swoje miejsce, ponieważ większość z tych rzeczy powywracała się w różne, ciemne kąty pomieszczenia. Usłyszałam dźwięk telefonu komórkowego, więc ostrożnie zeszłam na sam dół, do salonu, gdzie odczytałam newsa od kolegi.

"Cieszę się, że nie zapomniałaś o mnie. Możemy zobaczyć się około osiemnastej trzydzieści, ponieważ wcześniej czas spędzam z moją dziewczyną - Laurą. Poczekam na Ciebie przy naszej ulubionej kawiarence na głównym rynku."

Odpisałam krótko, że postaram się przybyć na czas i zaparzyłam świeżo mieloną kawę. W tym czasie załączyłam laptopa i przeglądnęłam sieć. Żadnych ciekawych artykułów nie wyczytałam, więc zalogowałam się na pocztę, gdzie otrzymywałam masę wiadomość i powiadomień. Zamknęłam szczelnie komputer i zaczęłam delektować się gorącym napojem. Spoglądnęłam na zegarek, który znajdował się na mojej lewej ręce i rozpoczęłam krzątanie się po całym mieszkaniu. Nałożyłam na siebie luźną bluzkę oraz ciemne spodnie, odznaczające zgrabną sylwetkę. Do tego zestawu dodałam parę srebrnych bransoletek i drogocenny pierścionek. Na umówione miejsce podążyłam spacerem, czując świeżość góralskiego powietrza. Po drodze, jak zwykle, musiałam wpaść na wysokiego mężczyznę, któremu szepnęłam słowo przeprosin i ruszyłam dalej. Pod barem, czekałam ponad dwadzieścia minut. Chciałam się zawrócić, aż w końcu dostrzegłam zdyszanego Marcela, który biegiem podążał w moją stronę.

- Naprawdę, bardzo przepraszam za moje spóźnienie... - syknął ze zmartwieniem.
- Rozumiem, czasem trzeba poświęcić więcej czasu swojej ukochanej.
- Znalazłem w końcu kogoś, kto nie zostawi mnie bez słowa.
- Wyjechałam tam, bo chciałam się rozwinąć w jakimś kierunku, osiągnąć coś pozytywnego, z czego potem będę mogła być dumna.
- Mogłaś przynajmniej ze mną o tym porozmawiać. Wyjechałaś tam bez żadnego słowa pożegnania, bez przyjacielskiego uścisku. Od tamtej pory wsparcie znalazłem w Laurze, która zawsze była przy mnie, pomagała, gdy byłem pogrążony w smutku.
- Czy to chodzi o tą dziewczynę, która kiedyś oczerniała moją rodzinę, wyzywała moją mamę i rozkochała a potem wyśmiała mojego brata?!
- Wiadomo, że kiedyś źle postępowała, ale teraz tak naprawdę jest czułą i kochaną kobietą. Chcę, żebyś poznała ją i w jakimś stopniu zaakceptowała.
-Jak chcesz cały dzień zachwycać się swoją wspaniałą namiętnością, to ja wolę spędzić resztę godzin tego dnia przed telewizorem i oglądając denne argentyńskie seriale.
- Dlaczego nie chcesz dać jej jakiekolwiek szansy? Naprawi to, co zepsuła, wierzę w nią!
- Mam dobrą pamięć i być może skreślam ją zbyt pochopnie, ale mogła pierw się zastanowić nad swoim zachowaniem, a dopiero potem tego żałować.

Pod naszym domem zauważyłam ogromny samochód, który zaparkowany został tuż przed naszym płotem. Moją pierwszą myślą było to, że tata przyjechał z Kazachstanu, więc truchtem zaczęłam dreptać do wewnątrz oświetlonego środka. Rozebrałam się z ubrań wierzchnych i weszłam do salonu, w którym zobaczyłam wysoką blondynkę rozmawiającą z bratem, który wylewał łzy w białą chusteczkę.

- Domyślam się, że jesteś narzeczoną mojego ojca, ale czemu Alek płacze, rozmawiając z Tobą?! - wykrzyczałam, po czym zaczęłam szarpać ją za skórzaną kurtkę.
- Córko, co Ty do reszty wyprawiasz z Amandą? - usłyszałam znajomy głos.
- Myślałam, że to ona włamała się do domu i zaczęła krzywdzić mojego brata!
- On się rozpłakał, ponieważ ucieszył się, że przyjechałem żywy ze wschodu.

Dopiero teraz zrozumiałam, że wymieniam zdania z ojcem, o którego się zamartwiałam. Zaczęłam rzucać się mu szyję i płakać jak małe dziecko, gdy jego balon poleciał wysoko w powietrze. Bardzo się cieszyłam, że w końcu jesteśmy wszyscy w komplecie. Amanda wydawała się być dobranym szczęściem mojego rodziciela. Była mądrą i odpowiedzialną kobietą, która dążyła do spełnienia marzeń, ale czasem za bardzo bujała w obłokach. Mogłam jej opowiedzieć o moim problemie związanym z Marcelem. Dopowiedziała także, że muszę dać mu swobodę a także sobie trochę czasu, aby przyzwyczaić się, że od tego momentu wszystko się zmieni. Że mój przyjaciel z piaskownicy nie jest już dzieckiem i wie co robi, związując się z Laurą. Skoro kocha ją całym sercem i sprawia ona, że każdy jego dzień rozpoczyna się z ogromnym uśmiechem, nie mogę stanąć pomiędzy tym uczuciem. Wieczorem wraz z gronem wszamałam przepyszną kolację, przygotowaną przez przyszłą macochę i razem z całą trójką zaczęłam oglądać ciekawy serial, powiązany z horrorem. Około pierwszej, na komórce zobaczyłam, że ktoś dzwoni z zastrzeżonego numeru. Weszłam do oddzielnego pokoju i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Z tej strony Maja Magdalena Sokołowska, słucham? - spytałam przerażonym głosem.
- Cześć, pamiętasz mnie? Jestem Laura, dziewczyna twojego przyjaciela. Musisz mu pomóc. Mój ukochany miał wypadek, został potrącony przez rozpędzony samochód. Jest w krytycznym stanie, a ja jestem załamana tym zdarzeniem. Zdecydowałam, że wezmę od Marcela twój numer komórkowy i powiadomię Cię o tym, co go spotkało. Wiadomością tekstową przesłałam adres, gdzie się znajduje.
- Dobrze, za dziesięć minut będę na miejscu. - odpowiedziałam zmartwiona.

Rozłączyłam się i zaczęłam ubierać się w płaszcz na cebulę. Wzięłam kluczyki od samochodu i wybiegłam bez słowa, pośpiesznym krokiem z domu. Za sobą słyszałam krzyk Amandy oraz ojca, jednak olałam to i otworzyłam ciemną maszynę. Zmęczona, ledwo przytomna, z nawracającą migreną, ruszyłam z piskiem opon pod wskazany przez Laurę adres pełna obaw i nadziei, że przyjaciel będzie jednak w bardzo dobrym stanie.















 Oddaję wam pierwszy rozdział.
Jak oceniacie? Jakieś poprawki?

4 komentarze:

  1. Tata wrocil. Niesamowicie dobra wiadomosc!
    Do Amandy rzecz jasna musi sie przyzwyczaic-sama cos o tym wiem. Moj ojciec tez ma nowa kobietę.
    Marcel dal trudny orzech do zgryzienia... Laura zrobila wiele zlego. Moze warto dac druga szanse.... ? :)
    Wypadek?! Matko...oby wyszedl z tego calo.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy rozdział bardzo mi się podoba, wysoki osobnik-mhm. A Marcel mimo to, że tak się zachował w końcu jest jakąś częścią jej życia, więc nie można dziwić się, że od razu pojechała dowiedzieć się, co się z nim dzieje. Oby wyszedł z tego bez szwanku. I mam nadzieję, że przyjmie propozycję z klubu. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na już piątą odsłonę bloga "Córka dziwki" ;)
    http://corka-dziwki.blogspot.com/2014/03/epizod-5.html
    Pozdrawiam i życzę miłej lektury. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę nie ogarniam, ale jest okej. Ciekawe co to za wysoki mężczyzna. Mam nadzieję, że z Marcelem wszystko ok, a Laura coś knuje. Nie lubię jej już. Nie ufam jej. ;o
    pozdrawiam. :))

    OdpowiedzUsuń