piątek, 7 marca 2014

Jak kamienie przez Boga, rzucane na szaniec.


PROLOG.


Życie Magdy toczy się jak kolorowa opowieść o królowej. Wymarzony książę na białym rumaku z jasną grzywą przybywa i wyznaje jej swoje uczucie. Związują się i przysięgają sobie, że zostaną ze sobą na zawsze, nawet jakby śmierć miałaby położyć temu swój kres. Oboje mają ogromne plany na przyszłość, jednak wszystko burzy się niczym domek z kart. Odchodzą w swoją stronę, lecz los podaruje tym dwóm drugą szansę na coś nowego i być może lepszego. Ponownie ich drogi skrzyżują się w dość nietypowy sposób. Czy będą w stanie wykorzystać coś, co pragną na nowo poukładać?



Wszystko zaczęło się, gdy skończyłam dwadzieścia dwa lata. Byłam młoda i myślałam, że mając ukochanego mężczyznę u boku - posiadam w zasięgu swoich rąk wszystko, co można mieć. Tego dnia odwołano nam zajęcia na Uniwersytecie Wrocławskim, na wydziale chemicznym. Chcąc odwiedzić zapracowanego ojca i brata, którego widziałam przeszło rok temu, zapakowałam się w pociąg i ruszyłam w stronę ukochanego, góralskiego domu w Zakopanem. Z tym miastem byłam związana, jak matka związana jest z narodzonym dzieckiem. Poznałam tutaj swojego przyjaciela, którym jest Marcel, przeżyłam wiele wspaniałych momentów, które na każdym kroku wspominam z ogromnym uśmiechem. Przydarzyły się także gorsze, a nawet krytyczne chwile. W wieku dziesięciu lat straciłam jednego z rodziców. Mojego pierwszego, prawdziwego przyjaciela, którego uważałam za największy autorytet, wzór do naśladowania. Podziwiałam tą kobietę za waleczność z chorobą, która w końcu zabrała moją mamę do Boga. Dopiero po czasie zrozumiałam, że był to cios prosto w serce, że zobaczę ją, kiedy nadejdzie mój czas, kiedy sama pójdę do nieba. Codziennie przesiadywałam przy jej grobie, rozmawiając, chociaż tak naprawdę zwracałam się głównie do ciężkiego betonu z wykutym imieniem Łucja. Po śmierci, mój tata zamknął się w sobie. Od tamtej pory zajmował się wyłącznie ciężką pracą. Czasem nawet brakowało mu czasu na wychowywanie własnych pociech. Zazwyczaj razem z Aleksem przesiadywałam u naszej babci. Tam zaczęłam pasjonować się sportem, jakim jest siatkówka. Na początku uważałam to jako zabawę, która z czasem przeistoczyła się w coś więcej. Kiedy byłam przygnębiona, mecz sprawiał, że mogłam się dobrowolnie uśmiechnąć i krzyczeć z dopingiem w głosie swojej ulubionej drużynie.

Około wieczora dotarłam na miejsce. Wolnym spacerem przemierzałam znajome zakątki Zakopanego. Miejscowość posiadała wiele romantycznych, zazwyczaj nocnych uroków, którymi każdy mieszkaniec mógł zachwycać się godzinami. Po piętnastu minutach doszłam do naszych ogromnych czterech kątów. Mocnym ruchem ręki zastukałam w dębowe drzwi, jednak żadna osoba nie raczyła ich otworzyć. Zdecydowałam się dwa razy zadzwonić dzwonkiem, który może pobudzić sąsiadów nawet pięć dzielnic dalej. W końcu usłyszałam czyjeś powolne kroki, które zaczęły otwierać ciężkie wrota do domu. W progu zobaczyłam zaspanego brata, który przecierał oczy tysiąc razy na sekundę i niedowierzanie powtarzał moje imię.

- Widzę ducha mojej starszej siostry czy Ty naprawdę nazywasz się Magda?
- Wpuścisz mnie w końcu, czy nadal masz zamiar o godzinie pierwszej w nocy paplać głupoty? Od jakiegoś czasu sterczę tutaj jak bezdomna osoba, czekając na cholerne zbawienie! Przy tym zamarzłam tak, że tracę czucie w nogach i rękach!
- No to zagrzewam wodę na herbatę lub kawę.

Od zawsze zastanawiałam się nad sensem naszych imion. Nasza mama kochała czytać wiele, wojennych książek. Jedną z jej ulubionych była "Kamienie na szaniec". Stąd wzięła się nazwa mojego młodszego o pięć lat brata. Występował tam uroczy młody mężczyzna, który zwał się potocznie Aleks. Podczas wojny oddał własne życie, aby uratować swojego przyjaciela, który na dniach także zmarł z wycieńczenia, a także z powodu ran odniesionych na przetrzymywanym więzieniu. Gdyby poruszyć moje miano, trzeba byłoby się głowić nad tym wiele lat, aby rozwikłać tą tajemnicę. Być może zamiast Maja Magdalena, powinno być Maria, na uczczenie niewiasty? Odnalazła ona pusty grób Jezusa Chrystusa i opowiedziała napotkanym osobom, że Pan zmartwychwstał.

Podeszłam do kominka, na którym w rzędzie poustawiane były przeróżne ramki z rodzinnymi zdjęciami. Na samym środku widniały fotografy mamy za czasów dzieciństwa oraz młodości. Po mojej twarzy zaczął spływać gorzki wodospad łez. Bezustannie podziwiałam jej urodę. Krótko ścięte blond włosy odejmowały jej lat. Przypominała małą dziewczynkę, wiecznie uśmiechniętą, dumnie kroczącą przez świat.

- Herbata z miodem podana, czas się ogrzać. - syknął donośnym tonem Alek.

Sięgnęłam ręką po spory kubek z różami, który wypełniony był po brzegi gorącą cieczą. Zajęłam miejsce na wygodnym fotelu mojego ojca i zaczęłam rozmawiać z bratem. Poruszony został chyba każdy temat, nawet ten mało istotny zajął nam trochę czasu na jego przedyskutowanie. Cieszyłam się, że mogę spędzić choć trochę czasu w jego towarzystwie. W przeszłości, pomiędzy nami, często pojawiało się wiele sprzeczek. Jak dorosłam, zrozumiałam, że jest on moim ogromnym wsparciem. Zawsze będę go bronić przed złem, nawet jakby nasz kontakt zamarł na stałe.

- Wiem, że odpowiedź jest retoryczna, ale wolę się upewnić... Tata zapewne całą nos przesiedzi w biurze nad jakimś nowym projektem? - spytałam, biorąc większy łyk przepysznego wrzątku.
- Jest zdecydowanie gorzej. Tydzień temu wyjechał do Kazachstanu na ważną konferencję. Od tamtego czasu jego telefon jest poza zasięgiem. Co prawda wyruszył tam na ponad pół roku, ale bardzo się martwię o niego. Poza tym, znalazł sobie nową kobietę. Wiem tyle, że nazywa się Amanda. Jest o parę lat starsza od Ciebie, ale do pięknej to raczej jej daleko. - zarechotał.
- Może oderwie się trochę od tej cholernej pracy i chociaż w jakimś stopniu naprawi kontakt z rodziną lub, że chociaż ona sprowadzi go na odpowiednią drogę.
- W zasadzie jest jeszcze coś. - skierował swoje kroki do ciemnobrązowego kredensu. - Jakiś czas temu, na nasz adres przyszła koperta zaadresowana do Ciebie. - wręczył kartkę. - Na odwrocie jest pieczątka żeńskiego klubu siatkarskiego. Przynajmniej tak wyczytałem na stronie, w internecie.

Z zapałem zaczęłam rozpakowywać otrzymany podarek. Znalazłam białą kartkę z logo wrocławskiego klubu, który swoje mecze rozgrywał na orlenowskich parkietach. List napisał starannym pismem prezes, rozpoczynając od skromnych zdań, poruszając predyspozycje mojej przygody z siatkówką.

"Majo Magdaleno Sokołowska, zostałaś przyjęta do grona dziewcząt, chcących rozpocząć swoją siatkarską karierę. Z tego powodu, chcę powiadomić o nadchodzącym sezonie oraz przygotowaniach do niego. Proszę stawić się na pierwszym otwartym treningu we Wrocławiu, dnia dwudziestego piątego czerwca, o godzinie dwunastej. W razie nie obecności, zostanie pani skreślona w trybie natychmiastowym." - przeczytałam.

- To twoja szansa, nie możesz jej zmarnować. - odparł Alek, siedzący przy kominku i wpatrywał się z zaciekawieniem w spory płomień. - Mogę jednym słowem powiedzieć, że jest to marzenie, które może się wkrótce spełnić. - dodał z uśmiechem.

Położyłam się wygodnie na dawnym łóżku, okryta grubym, wełnianym kocem i zaczęłam rozmyślać nad daną propozycją. Obawiałam się, że będę odstępować od reszty dziewczyn, które mają styczność z tym sportem, któryś już rok pod rząd. Moja głowa była zaprzątana wyłącznie tą sprawą, sprawiając, że usunęłam w zaskakująco szybkim tempie.















I jak się podoba? Zaciekawi was?
  Pozdrawiam. 






5 komentarzy:

  1. Premiera filmu KAMIENIE NA SZANIEC i prolog w tym samym dniu..... Przypadek? Nie sądzę! ^^
    To rowniez moja ulubiona ksiazka.
    Baaaaardzo ciekawie zaczyna sie ta historia.
    Czekam z niecierpliowoscia na ciag dalszy.
    Zapraszam do siebie
    http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Znając Cię trochę inaczej wyobrażałam sobie tą historię i powiem Ci, że mnie zaskoczyłaś :D Jest bardzo fajnie, zaciekawiłaś mnie tym i chciałabym już widzieć więcej :) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy zobaczyłam tytuł od razu się uśmiechnęłam, uwielbiam tą książkę i dodatkowo wczorajsza premiera filmu, super.
    Co do historii.. Bardzo mnie zaciekawiła i czekam na jeszcze więcej, a no i uwielbiam to jak piszesz. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny epizod już za nami! Zapraszam i życzę miłej lektury. ;)
    http://corka-dziwki.blogspot.com/2014/03/epizod-4.html
    Pozdrawiam! ;D

    Ps. Przepraszam, że tutaj, ale nie wiem gdzie mogłabym Cię informować o nowościach. Uwierz mi, nie chcę Ci tutaj zaśmiecać, ale nie dojrzałam żadnej innej zakładki przeznaczonej na takie coś. ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam :) Pojawiłam się tutaj dzisiaj i powiem, że zostanę na dłużej :) Już zapisałam sobie w kompie zakładkę z tą stroną . Historia zapowiada się ciekawie i intrygująco. Uwielbiam jak opowiadanie mnie wciąga na maksa, a to właśnie jest jednym z nich :) Gdybyś mogła to powiadamiaj mnie o nowościach na moich blogach w zakładce SPAM :
    http://bo-ty-i-ja.blogspot.com/
    http://naprzeciw-marzeniom.blogspot.com/
    Zapraszam Cię również do przeczytania historii, które ja piszę. Mam nadzieję, że Ci się spodobają i pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza. Dla mnie każdy pozytywny czy też negatywny jest na wagę złota :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń