piątek, 28 marca 2014

Coś pękło, kiedy przyszła codzienność.


ROZDZIAŁ III

Byłam doszczętnie wycieńczona ciągłym życiem w pośpiechu. Chciałam chociaż na moment usiąść z dobrą książką w ręce, przygotować gorący napój i delektować się spokojem przy rozpalonym do czerwoności domowym kominku. Jednak to było marzenie, plany na przyszłoroczne wakacje nad morzem, wśród palm, a nad głowami unosi się palące skórę słońce. Jednak na takie rozmarzanie się jest zdecydowanie za wcześnie. Dojechałam swoim samochodem pod dom i zaczęłam iść w jego stronę, gdy nagle zaczęło robić się duszno, kręcić się w głowie. Przed oczami pojawiały się różne plamki, raz czarne, raz granatowe. Myślałam, że to z przemęczenia, lecz moment potem runęłam na ziemię. Budząc się, nad swoją głową zobaczyłam znajomą twarz, lecz nie mogłam jej rozpoznać. Usnęłam na parę godzin, ponieważ nie byłam w stanie stanąć na równe nogi. Gdy doszłam do siebie, rozglądnęłam się po góralskim pokoju, w którym przebywałam. Mnóstwo malowideł, które powieszone były na ścianach przykuwały moją uwagę, zaś jelenia głowa oparta o ścianę doprowadzała do tego, że mojego ciało na wskroś przeszły ciarki. Do pomieszczenia weszła młoda dziewczyna, jak się okazało, była to Laura. Na srebrnej tacy niosła herbatę z owoców leśnych i talerz kanapek z sałatą oraz pomidorem, a obok ułożone w rzędzie były cztery tabletki przeciwbólowe.

- Co to jest za miejsce? W ogóle czemu zabrałaś mnie spod mojego domu?
- Twój tata spał, nie chciałam go martwić, poza tym mogłam się Tobą zająć, moja mama wyjechała do Meksyku, więc mogłam Cię przenocować. - dodała z uśmiechem.
- Dzięki, ale wystarczyło zadzwonić na pogotowie, tam też miałabym dobrą opiekę medyczną i byłabym na każde wezwanie chorego Marcela.
- Wyleciał samolotem do Łodzi przed terminem, ponieważ jego stan się pogorszył. Przez jakiś czas będzie musiał oddychać za pomocą respiratora, inaczej sztucznego płuca.
- Jestem wdzięczna za twoją pomoc, za troskę, ale muszę jechać do domu, a potem na spotkanie. Do zobaczenia! - zaczęłam się ubierać.
- Masz zamiar tam pojechać, prawda? Wszystko za moimi plecami, tak?! - zaczęła krzyczeć. - To ja jestem jego dziewczyną, jego ukochaną osobą! Z tego co wiem, on jest twoim przyjacielem, ale teraz, Marcel potrzebuje mojej pomocy i mojego wsparcia! Tak więc zajmuj się swoim życiem! Do widzenia.

Być może dziewczyna mogła poczuć się zazdrosna. Z jednej strony to rozumiałam, bo jest to mój przyjaciel, a czuwałam przy nim, jakbym była jego jedyną osobą w życiu. Laura przypomniała kiedyś dawnego człowieka, którym była przed latami. Poczułam się dziwnie, gdy wyskoczyła jak poparzona z wrzaskami w moją stronę, bo nie tego się po niej spodziewałam. Weszłam do domu, gdzie zastałam brata ze swoją dziewczyną - Leaną. Poznałam ją i okazało się, że jest to mądra i przepiękna młoda kobieta, która w sam raz nadaje się na połówkę Aleksowi. Przyjechała do naszego miasta przeszło rok temu z Peru, gdzie się wychowywała z ojcem i młodszą siostrą, Neelą. Ku mojemu zdziwieniu, dobrze umie posługiwać się naszym językiem, choć czasem ma małe problemy z gramatyką. Pożegnałam się z zakochanymi, weszłam na górę i wzięłam szybki prysznic. Chciałam wysłać wiadomość tekstową do Andrzeja, jednak przypomniałam sobie, że nie mam jego numeru telefonu komórkowego.

- Przynajmniej jeden problem zdołał się rozwiązać. - myślałam.

Na środek pokoju wyciągnęłam swoją torbę podróżną, w którą wpakowałam masę ubrań, kosmetyków i dokumentów tożsamości. Stoczyłam ją do salonu i za pomocą sprzętu elektrycznego udało mi się zamówić taksówkę. Do sporego kubka nalałam sobie świeżo zaparzonej kawy i zajęłam miejsce przy drewnianym stole.

- Wyjeżdżasz gdzieś? - spytał Alek, podchodząc do kuchennego okna.
- Na jakiś czas, do Łodzi. Chcę być obok Marcela, boję się o jego zdrowie. Ty i ojciec z Amandą dacie sobie radę z domem, po za tym, masz jeszcze Leanę. - uśmiechnęłam się.
- Maja, on ma dziewczynę! - mocno stuknął ręką o blat. - Ona czuje się odrzucona, rozumiesz? Jest on twoim przyjacielem, fakt. Ale nie możesz zniszczyć ich związku swoją opiekuńczością, bo wtedy będzie o wiele gorzej.
- Cieszę się, że on i Laura próbują sobie razem ułożyć życie, szanuję to! Teraz najważniejszy jest jego stan, aby wydobrzał, aby operacje, zabiegi przeszły pomyślnie. Jakbym chciała zrujnować ich uczucie, mogłabym to zrobić za pierwszym razem, gdy się o tym dowiedziałam. - zaczęłam się spowiadać, jak księdzu w konfesjonale.
- Rób co chcesz, ale żeby potem nie było, że Cię nie ostrzegałem. Martwię się o Ciebie, siostra. Dajesz sobie spokój z uczelnią, dotychczasowym życiem i zajmujesz się rannym Marcelem. Krzątasz się w tym cały dzień i całą noc. Jednym słowem - marnujesz się. Musisz odpocząć, wyluzować. Pójść, wybawić się, a potem zająć się pracą oraz innymi zajęciami. Umów się z jakimś mężczyzną na kolację, a to od razu poprawi twoje samopoczucie. - poklepał mnie po ramieniu, uśmiechając się szeroko.
- Lepiej będzie, jak twoja siostra pojedzie. - dodała Leana, obejmując mojego brata. - Będzie na pewno spokojniejsza będąc przy rannym. Na rozrywkę ma jeszcze sporo czasu.
- W zasadzie masz rację... - podrapał się po głowie. - Ale uważaj na siebie. Zadzwoń do nas jak dojedziesz na miejsce, bo o twojej utracie przytomności pod domem też się dowiedziałem. Masz być ostrożna na każdym kroku, a gdy przyjedziesz z powrotem - wysyłam Cię na badania. - pokazał skierowanie.

Potargałam chłopaka po głowie, dziewczynę ucałowałam w bok twarzy i wyszłam przed dom, wsiadając do taksówki, która pędem wywiozła mnie na dworzec. Zajęłam miejsce na ławeczce, obok starszej pani, która dokarmiała gromadę ptaków i przeczekałam, aż pojawi się dany pociąg. Gdy maszyna zajechała na miejsce, wśród wielu osób starałam się znaleźć dobre położenie. Zdecydowałam się na przedział z okrytym czarnym płaszczem mężczyzną, który odwrócony w stronę okna, zasłuchany był w muzyce, puszczanej w swoich słuchawkach. Nakryłam się swoją kurtką i na jakiś czas podróży usunęłam. Po dwóch godzinach jazdy poczułam szturchanie w ramię od strony sąsiada, więc zaczęłam z nim rozmowę.

- Czekałem na twój telefon, miałaś do mnie zadzwonić, umówić się. - odpowiedział, z założonymi rękoma na klatce piersiowej. - A teraz udajesz, że jestem nieznajomym.
- Przepraszam, ale to ja dałam swój numer komórki, więc jak miałam do Ciebie zadzwonić? Człowieku, myśl logicznie. - uśmiechnęłam się szyderczo.
- Uknułaś to przeciwko mojej osobie. Dałaś swój, stawiałaś warunki, a potem odeszłaś i powiedziałaś, że zadzwonisz, nie mając mojego. Wychodzi na to, że to ja jednak byłem durniem... Chytra jesteś i to w Tobie lubię, bo jesteś w tym lepsza ode mnie! - odparł.
- Daruj sobie rzucać komplementami... Dochodzę do wniosku, że we wszystkich dziedzinach mogę nad Tobą górować z ogromną przewagą.
- Widzę, że jesteś zbyt pewna siebie, a tak się składa, że jest jeszcze jedna rzecz, w której jestem niezastąpionym człowiekiem. Może chcesz się zmierzyć? - spytał błagalnie.
- I tak musisz pogodzić się z tym, że odniesiesz porażkę.
- Tak więc się zgadzasz? Idealnie! Jesteśmy umówieni na kolejną kolację i tym razem nie uciekniesz koleją do innego miasta! - zaśmiał się głośno. - Dokąd właściwie zmierzasz?
- Przed siebie, aby szukać szczęścia. - popatrzyłam w jego stronę. - Do Łodzi.
- Więc do końca trasy będziesz miała mnie na swojej głowie, zadowolona?
- A nie widać? Jestem po prostu wniebowzięta tym faktem. - przewracałam oczami.

Resztę czasu, spędzonym na jeździe pociągiem, przegadałam z Wroną. Dowiedziałam się, że pod maską chamskiego i prostackiego człowieka znajduje się skryty i przyjacielski facet, któremu zależy na tym, aby osiągnąć coś samemu, bez żadnej pomocnej ręki. Podziwiałam go za to, chłopak nie daje sobie w kaszę dmuchać. Co prawda jest w paru sprawach zadziornym chłopakiem, ale ta cecha dodaje mu uroku. Gdy na większość tematów rozmawiałam z Andrzejem, tym bardziej się do niego przekonywałam. W głębi serca, cieszyłam się, że nasze drogi ponownie się skrzyżowały i los dał nam szansę drugiego spotkania. Wieczorem, za oknem rozległ się sypki śnieg pomieszany z usypiającym deszczem. Próbowałam się ułożyć, aby chociaż na moment odpocząć, przewracając się z boku na bok, lecz każdy kąt był twardy jak żelazo.

- Może mogę jakoś pomóc? - spytał mężczyzna, zaspanym głosem.
- W tej sprawie chyba nie możesz, bo raczej na twoim ramieniu spać nie będę.
- Dlaczego tak sądzisz? To nie jest problemem, jak masz taką ochotę, to zapraszam!

Popatrzyłam się w jego stronę jak na szaleńca, uwodziciela i zakochanego podrywacza, jednak chciałam zaryzykować. Położyłam się obok dwumetrowca i swoją głowę oparłam na jego umięśnionym ramieniu, który okazał się być niezwykle wygodnym w praktyce. On, uśmiechnął się pod nosem, szepnął słówko "dobranoc" i zaczął czule gładzić moją brązową czuprynę. Przy zapachu jego męskich wód toaletowych, niczym zmęczone dziecko - zasnęłam.














Przepraszam was, ale mam ogromne problemy z siecią.
Kolejny rozdział może zostać dodany w późniejszym czasie.

15 komentarzy:

  1. Swietny rozdzial.
    Zszokowala mnie troche postawa Laury. Chyba obawia sie swojego miejsca przy boku Marcela, albo co byloby lepsze, jest zmeczona tym wszystkim.
    Ciesze sie, ze Andrzej znow sie pojawil i powoli sie przekonuje do niego.
    Martwi mnie to zaslabniecie. Brat trzyma reke na pulsie-dobry znak.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział.
    Cieszę się, że główna bohaterka ma przy sobie tak świetne osoby, na które może liczyć.
    Nie rozumiem zachowania Laury, zachowała się... chamsko.
    Czuję, że między Andrzejem a Mają będzie ciekawie.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdział :) pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Libster Award przez http://false-memoories.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nowy post na http://siatkarski-chaos-kontrolowany.blogspot.com/ zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Długo wyczekiwany epizod 7. ;)
    http://corka-dziwki.blogspot.com/2014/04/epizod-7.html
    Zapraszam i życzę miłej lektury. ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. http://corka-dziwki.blogspot.com/2014/05/epizod-8.html

    Zapraszam na kolejny epizod po dosyć długiej mojej nieobecności. :)
    Życzę miłej lektury i ciepło pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://corka-dziwki.blogspot.com/2014/05/epizod-9.html

    Chciałabym serdecznie zaprosić na epizod 9. Życzę miłej lektury i pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. http://corka-dziwki.blogspot.com/2014/06/epizod-10.html
    Serdecznie zapraszam na dziesiąty epizod. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://corka-dziwki.blogspot.com/2014/06/epizod-11.html
      Zapraszam na epizod 11 z delikatną nutką grozy. ;)
      Pozdrawiam. ;D

      Usuń
  10. http://toniemy-w-siatkarskich-marzeniach.blogspot.com/

    ZAPRASZAM. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. http://corka-dziwki.blogspot.com/2014/07/a-jednak-kontynuacja.html

    Zapraszam na króciutką notkę na temat kontynuacji bloga "Córka dziwki", o której niedawno wspominałam. ;)
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. http://corka-dziwki-nowe-zycie.blogspot.com/2014/08/epizod-1.html

    Zapraszam na pierwszy epizod na blogu "Córka dziwki - nowe, lepsze życie."
    Jeszcze mała informacja. Jeśli wyrażasz chęć śledzenia historii Grzegorza i Anastazji i oczywiście chcesz, abym informowała Cię o nowościach zapraszam do zakładki "Informowani" na nowym blogu. :)
    Pozdrawiam i do zobaczenia! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Już wkrótce rusza nowy projekt :) Zapraszam do odwiedzenia http://podroz-do-raju.blogspot.com/ i przeczytania garści informacji :)
    Pozdrawiam Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na prolog: http://podroz-do-raju.blogspot.com/2014/12/prolog.html :)

      Usuń